Wspierają nas:

meteoblue
MARPOL - systemy dachowe
Szkolenia, warsztaty zawodowe - kierowcy zawodowi, instruktorzy nauka jazdy i inne:
Ciastkarnia ZAnka, Nowy Sącz, ul. Starowiejska 3b. Tel.18 443 26 33 lub 607 26 26 27

Wycieczka w Bieszczady - relacja, zdjęcia

Data utworzenia: 5 czerwca 2016
W dniach 21 i 22 maja 2016 r. odbyła się w tegorocznym cyklu pierwsza z wycieczek, realizowana przez nasze Stowarzyszenie w ramach zadania publicznego wspieranego przez gminę Chełmiec pn. Wspieranie działań na rzecz osób niepełnosprawnych oraz profilaktyki i promocji zdrowia pn. "Realizacja zadań z zakresu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na terenie gminy Chełmiec".

Program pierwszego dnia wycieczki obejmował wejście na Połoninę Wetlińską do schroniska Chatka Puchatka następnie na Połoninę Caryńską i zejście do Ustrzyk Górnych i przejazd autobusem do Stuposian na nocleg. W drugim dniu wejście na najwyższy szczyt Bieszczadów – Tarnicę poprzez gniazdo Tarnicy tj. Rozsypaniec. Halicz, zejście z Tarnicy do Wołosatego. Program uwzględniał również zapoznanie z historią zasiedlenia Bieszczadów, poznanie biografii znanych postaci historycznych związanych z Bieszczadami. Omówienie przebiegu działań wojennych w okresie I wojny światowej. Przypomnienie tragicznego okresu po II wojnie światowej związanego z walkami z UPA, oraz z wysiedleniami ludności w ramach akcji "Wisła". Przedstawienie działań mających na celu zagospodarowanie Bieszczadów po II wojnie światowej.

Kierownikiem wycieczki był Rysiek Łakomski, a o pięknie przyrody i historii opowiadał nam nasz stary znajomy przewodnik beskidzki Leszek Cegiełka. Odpowiedzialną za bezpieczną podróż była Pani Dorota Najduch – kierowca autobusu firmy "Najmar".

Pani Dorotka dowiozła nas do Przełęczy Wyżniej leżącej na wysokości 872 m n. p. m., zwaną też Przełęczą nad Berehami, która jest chyba jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Bieszczadach. Stamtąd - po chwili zadumy przy pomniku Ofiarom Gór i Ratownikom Niosącym im Pomoc - ruszyliśmy żółtym szlakiem na podbój Połoniny. Żółty szlak z Przełęczy Wyżniej, to najszybszy sposób dostania się na Połoninę Wetlińską. Po ok. 1 godzinie doszliśmy do Chatki Puchatka - najwyżej położonego schroniska w Bieszczadach - znajdującego się tuż przy jednym z wierzchołków Połoniny - Hasiakowej Skale. Chatka Puchatka to schronisko bez prądu i bieżącej wody. Woda dowożona jest tu w beczkach. W schronisku znajduje się dyżurka GOPR. Po krótkiej przerwie w schronisku, przeznaczonej na odciążenie plecaków z kanapek i napojów, kontynuowaliśmy wędrówkę czerwonym szlakiem Połoniną w kierunku kolejnych jej wierchołków Roha i Osadzkiego Wierchu.

Szlak omija Roha odbijając lekko w lewo i prowadząc przez Osadzki Wierch, skąd rozpościera się piękny widok na okoliczne pasma. Z Osadzkiego rzuciliśmy okiem na Chatkę... szerzej na Połoninę Caryńską kolejny cel naszej wyprawy oraz widoczne w tle Bukowe Berdo i Tarnicę ... - widoki prześliczne. Zeszliśmy czerwonym szlakiem do Brzegów Górnych. Tam nasz przewodnik zarządził kilkunastominutowy odpoczynek przed podejściem na nieco wyższą Połoninę Caryńską 1297 m n. p. m. – której grzbiet rozciąga się na długości przeszło czterech kilometrów i składa z czterech wierzchołków, z których trzy znajdują się na trasie szlaków turystycznych. Najbardziej wysunięty w kierunku Berehów Górnych wierzchołek liczący 1245 m n. p. m znajduje się poza szlakiem, co oznacza, iż ze względu na fakt, że jest to obszar Bieszczadzkiego Parku Narodowego, jest on dla turysty niedostępny.

Leszek opowiedział nam, że nazwa Połonina Caryńska wzięła się najprawdopodobniej od słowa "tara", co oznacza z rumuńskiego pole, ziemię - bądź z rumuńskiego "car", co można tłumaczyć jako miejsce leżące powyżej uprawianej ziemi (roli). Nazw z tym związanych mamy w bezpośrednim sąsiedztwie znacznie więcej: u północnych zboczy Połoniny Caryńskiej, dawniej znajdowała się wieś o nazwie Caryńskie (do naszych czasów zachowały się

ruiny murowanej kaplicy św. Jana oraz przycerkiewny cmentarz także z północnych zboczy spływa potok Caryńczyk, który na terenie wspomnianej wsi wpada do potoku Caryński, natomiast nieco na zachód od tego miejsca, znajduje się wzgórze o nazwie Caryńska (928 m n. p. m).

Do Ustrzyk Górnych Schodziliśmy przez las, w którym przepięknie śpiewały ptaki. W Ustrzykach Górnych w centrum pod parasolami realizowaliśmy następny odpoczynek. Stamtąd udaliśmy się do naszego miejsca noclegowego - Placówki Straży Granicznej w Stuposianach.

Warunki noclegu były wyśmienite – ku zaskoczeniu niektórych uczestników naszej wycieczki, nie spaliśmy na piętrowych pryczach. Wieczorem, mimo zmęczenia, ale z uśmiechami na ustach spotkaliśmy się w altanie przy PSG, gdzie p. Romek rozpalił ogień niezbędny do grillowania kiełbasy. To była nasza obiadokolacja. Posiłek nie był tam najważniejszy. Rozluźnieni pozbawieni, choć na chwilę, codziennych trosk śpiewaliśmy, dyskutowaliśmy, opowiadaliśmy skecze. Jednak i to się musiało skończyć – rano przecież wymarsz w góry.

Po śniadaniu pożegnaliśmy PSG w Stuposianach i pojechaliśmy do Wołosatego by stamtąd przez Przełęcz Bukowską, Halicz, Przełęcz Goprowską wspiąć się na najwyższy szczyt polskich Bieszczadów – Tarnicę 1346 m n. p. m.

Nasz szlak biegł najpierw drogą w kierunku przełęczy Bukowskiej posiada łagodniejsze podejście i więcej zejść.

Ruszamy z Wołosatego, Po dojściu do punktu kasowego Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po zakupie biletów drogą kierujemy się zgodnie z oznaczeniem szlaku. Po dobrych kilkunastu minutach marszu droga się rozwidliła. My skierowaliśmy się lekko w lewo, natomiast "asfalt" w prawo prowadzi na przełęcz Beskid (785 m n.p.m.), skąd schodzi do miejscowości Łubnia na Ukrainie. Droga ta nie jest dostępna dla turystów, zresztą stał tam patrol SG który pewnie również miał na celu nawrócić zbłąkanych nie ma tam również możliwości przekroczenia granicy.

Od tego miejsca dość monotonnie maszerowaliśmy wzdłuż potoku w zalesionym terenie. Droga wydaje się nużąca – ale wówczas Leszek opowiadał nam o historii Bieszczadó1) za czasów PRL. Minęliśmy niewielkie rozlewisko i przeszliśmy potok Wołosatka. Teren zaczął się "podnosić" i podejście było nieco bardziej "strome". Etap trasy od Wołosatego do p. Bukowskiej

to ok. 1,5-2h marszu wspomnianą drogą. Po drodze p. Leszek zwrócił nam uwagę na kwitnący tutaj m.in. wawrzynek wilczełyko a nieco wyżej rośnie czosnek niedźwiedzi, którego pod koniec podejścia spotkaliśmy całe łany.

Gdy doszliśmy do miejsca w pobliżu przełęczy Bukowskiej (1107 m n. p. m.), gdzie szlak odbijał w lewo nasz przewodnik zarządził postój. To dobre miejsce na odpoczynek, stoi tu drewniana wiata Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz znajdują się tabliczki czasów przejść szlaku E-8 (czerwonego) – dowiedzieliśmy się się, że na Halicz jest stąd jeszcze 1h. Leszek opowiedział nam o historii ludów zamieszkujących te tereny.

Kolejny etap szlaku to intensywne podejście, ale w przeciwieństwie do pierwszego odcinka okraszone pięknymi widokami. Już kilkadziesiąt metrów za wiatą, bardzo ładny widok m.in. na Kińczyk Bukowski i stronę ukraińską. Po kolejnych kilku minutach odsłonił się widok na stronę południową, ponad drogą, którą tu przyszliśmy - była widoczna m. in. charakterystyczna Pliska (1068m n.p.m). Dobre widoki również na stronę wschodnią z doliną Sanu.

Mijając kilka ciekawych skałek na grzbiecie zwanym Berdo i weszliśmy na Rozsypaniec (1280 m n. p. m). Teraz niektórzy z nas się ucieszyli – przed nami trochę zejścia - w ramach odpoczynku. Zeszliśmy na przełęcz (1235 m.) i

kolejne podejście - tym razem już pod Halicz, który osiągamy po kilkunastu (albo kilkudziesięciu) minutach. Ale zanim to nastąpiło – dowiedzieliśmy się o historii ukształtowania granicy państwowej pomiędzy Polską a Ukrainą.

Wierzchołek Halicza to wspaniały punkt widokowy z panoramą 360 stopni. Doskonale widoczne są stąd m. in. Kopa Bukowska (1320), Krzemień (1335), Bukowe Berdo (1313), Połonina Caryńska (1297), Szeroki Wierch (1315), Tarnica (1346), Wielka Rawka (1307), Kińczyk Bukowski (1251), Pikuj (1405), Stińska (1212). Widoczna jest również Ostra Hora (1408), Połonina Równa (1482), Holica (1376), Jawornik (1021), Czeremcha (1133), Beskid Wołosacki (1104) i wiele innych. Przy inwersji powietrza widoczne są również Gorgany ( w dniu wycieczki ich nie było widać ale proszę mi wierzyć podczas wcześniejszej mojej zimowej wyprawy były widoczne).

Następnym etapem naszej wędrówki była przełęcz pod Tarnicą (Sidło, 1276 m n. p. m., obecnie oficjalna nazwa to Przełęcz Krygowskiego), zatem znów schodzenie. Szlak omija Kopę Bukowską i Krzemień, na których szczyty się nie wchodzi. Pod Kopą Bukowską, charakterystyczna malutka kapliczka. W mirę upływu drogi ukazują się nam coraz ciekawsze widoki również na dolinę Wołosatki i łąki pod Kiczerką (1021m n. p. m.). Widoczna jest również przełęcz Goprowców, na którą się kierujemy. Po chwili napotykamy kolejne tabliczki: przełęcz 1160 m - 30 minut. To właśnie p. Goprowska.

Niegdyś nazwa potoczna, pochodząca od funkcjonującej tu latem dyżurki GOPR a od 01.01.2009 oficjalna nazwa geograficzna. Żeby było zabawniej od roku 2010 dyżurka nie funkcjonuje - z braku pieniędzy, ale też z większej obecnie mobilności goprowców i spadku wypadkowości w tym rejonie.

Od przełęczy Goprowskiej szlak nas wiedzie w kierunku przełęczy pod Tarnicą. Kilkadziesiąt metrów od przełęczy Goprowców stoi drewniana wiata BdPN gdzie oczywiście spędzamy zasłużony odpoczynek. I oto przed nami główny cel naszej wyprawy – Tarnica. Wspinamy się tam krótkim (15 minut) szlakiem po stopniach. Tarnicy – to dach polskiego bieszczadzkiego świata – trzeba tam być, zobaczyć, powzdychać i obiecać sobie, że się tutaj jeszcze wróci.

Następnie przez przełęcz pod Tarnicą zeszliśmy do Wołosatego to już była zabawa, aczkolwiek też daje w kość, dlatego że po kilkugodzinnym górskim marszu mocno pracujące na zejściach mięśnie zaczynają o sobie przypominać.

Po dojściu do autobusu pojechaliśmy do Ustrzyk Górnych do Zajazdu pod Caryńską - na obiad. Po obżarstwie nie

chciało się podnieść od stołu. No ale cóż – czas wracać do domu. W autobusie poobiednia drzemka następnie postój w Gorlicach.... na lody.

Wycieczka była wyśmienita. Program wycieczki w całości zrealizowany. Zamierzone cele wycieczki osiągnięte. Te dwa dni spędzone na górskich, bieszczadzkich szlakach,,dały w kość” - ale przecież nikt nie mówił, że będzie lekko. Ale żeby zobaczyć piękno krajobrazów bieszczadzkich – trzeba wejść wysoko, z dołu, z pozycji fotela się tego nie zobaczy. Dodatkowo uczestnicy wycieczki zostali zapoznani z dramatyczną historią mieszkańców Bieszczad, o której mało się mówi, a wręcz zapomina.

Zapraszam na następna wycieczkę organizowaną już wkrótce tym razem do Bóbrki, Żarnowca, Odrzykoniów, Korczyna, Krosna. W ramach, której zapoznacie się państwo z historią początków górnictwa naftowego na terenie Podkarpacia i jej związkami z Ignacym Łukasiewiczem. Planowane jest omówienie związków Marii Konopnickiej ( autorki m. in.,,Roty” ) z w/w terenami a szczególnie z Żarnowcem, gdzie znajduje się jej dworek – obecnie muzeum. Chcemy zapoznać Was z historią i legendami związanymi z romantycznymi ruinami zamku Kamieniec w Odrzykoniu – gdzie kręcony był film fabularny pt. "Zemsta" na podstawie twórczości A. Fredry. Planowane jest zwiedzanie fantastycznych form skalnych oraz architektury Krosna.
Serdecznie zapraszamy!

Pani Joli Łakomskiej i panom Januszowi Karol i Romkowi Turskiemu serdecznie dziękuję za udostępnienie zdjęć do publikacji, które znajdziemy tutaj.

Zapraszamy do galeri zdjęć upamiętniającej tę wycieczkę.